Podobno już sama próba medytacji jest medytacją … Medytacja to sztuka samodoskonalenia. Wymaga nieznanego mi dotąd poziomu koncentracji i spokoju umysłu, który można osiągnąć tylko poprzez praktykę. W wielu miejscach w Azji można uczyć się medytacji zaszywając się w zakonach na długie tygodnie lub podczas wielodniowych buddyjskich rekolekcji, na których panuje rygor postu i milczenia. Jednak na początkujących surowa dyscyplina działa często demotywująco. Nic więc dziwnego, że na popularności zyskują miejsca takie jak klasztor Wat Pa Tam Wua w północnej Tajlandii, który zabiera wszystkich chętnych do świata medytacji bez zbędnych formalności, przymusu oddania w depozyt telefonu czy głodzenia.

Jak trafiłam do klasztoru?

Klasztor Wat Pa Tam Wua.
Klasztor Wat Pa Tam Wua.

W trakcie skuterowej wycieczki w północnej Tajlandii, gdzieś między Pai a Mae Hong Son, zobaczyłam przydrożny znak na tzw. Leśny Klasztor (ang. Forrest Monastery). Moje cztery litery miały już dość jazdy na skuterze, a błędnik szalał od ciągłych zakrętów. Nie zastanawiając się, skręciłam w polną drogę niesiona nadzieją nie na religijne oświecenie, lecz na chwilę odpoczynku w zaciszu świątynnych ścian. Spodziewałam się starego, drewnianego klasztoru obrośniętego korzeniami niczym świątynie w Angkor Wat. Jakie było moje zdziwienie, gdy tuż za bramą wjazdową moim oczom ukazała się ogromna, zielona przestrzeń z idealnie przystrzyżonym trawnikiem. Moje pierwsze skojarzenie z polem golfowym szybko ustąpiło miejsca myśli, że trafiłam na teren jakiejś ekskluzywnej sekty albo ośrodka odwykowego dla celebrytów. Ubrane na biało postacie snuły się wte i wewte dzierżąc w dłoniach miotły, których nie powstydziłby się Harry Potter. Jak się potem okazało trwała właśnie godzina sprzątania klasztoru. Zsiadłam ze skutera i podążając za rozwieszonymi gdzieniegdzie znakami trafiłam do rejestracji. Jeden z wolontariuszy wyłożył mi zasady działania klasztoru, w którym zainteresowanym wszelkiej maści zupełnie za darmo wykłada się praktykę medytacji.

Już wolontariat w Thabarwa zaszczepił we mnie chęć zgłębienia tajników medytacji. Thabarwa to centrum medytacyjne w Birmie, do którego trafiłam jednak nie po to by medytować, lecz na wolontariat (więcej przeczytacie tutaj). Buddyzm i medytacja były mi zupełnie obce. Jednak w takim miejscu jak Thabarwa, gdzie na co dzień trzeba się mierzyć z niewyobrażalnym ludzkim cierpieniem, medytacja jest formą niezbędnej terapii, której i ja potrzebowałam.

Sesje medytacyjne prócz gongu zapowiadało wycie zadomowionego psa.
Sesje medytacyjne prócz gongu zapowiadało wycie zadomowionego psa.

Początki były trudne. Każdy najmniejszy odgłos przyciągał moją uwagę, myśli przepływały jak wzburzona rzeka. Po 15 minutach udawało mi się wreszcie skoncentrować … na zdrętwiałej do bólu nodze. Pierwsze próby medytacji zamiast ukojenia przyniosły mi frustrację.

W tych momentach zwątpienia wielu wolontariuszy Thabarwa polecało mi naukę medytacji w Leśnym Klasztorze. Brzmiało, jak próba nawrócenia. Na wszelki wypadek ignorowałam wszelkie propozycje, które mogły okazać się religijną pułapką. Dopiero w trakcie wycieczki skuterowej w Tajlandii, przy recepcji Wat Pa Tam Wua oświeciło mnie, że rekomendowali właśnie to miejsce. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam tutaj wrócić i nauczyć się medytacji. Odstawiłam skuter do Pai i następnego dnia siedziałam już na ławce żółtej ciężarówki tzw. songthaew, by pokonać tę samą krętą trasę do Leśnego Zakonu, do którego wstąpiłam na całe pięć dni.

Raj na ziemi?

Idealnie skoszony trawnik Wat Pa Tam Wua.
Idealnie skoszony trawnik Wat Pa Tam Wua.

Wat Pa Tam Wua to buddyjski klasztor, który ze względu na swoje położenie nazywany jest leśnym. Od głównej trasy łączącej Pai i Mae Hong Son prowadzi tu kilometrowa odnoga. Wzdłuż polnej drogi piętrzą się skaliste wzgórza. Pobocze porasta rzadki las. Nic nie zapowiada, że na końcu drogi kryje się jakaś cywilizacja.

Po przekroczeniu bramy wjazdowej otwiera się ogromna przestrzeń, wystylizowana niczym ogród z żurnala. Idealnie przystrzyżona trawa, kwitnące purpurą drzewa, strumień spływający kaskadą niewielkich skalnych stopni, jeziora, w których między orchideami odbijają się rozłożyste palmy. System wąskich chodników prowadzi do dwóch sal medytacyjnych, kuchni, domków i dormitoriów, w których mieszkają mnisi i podzieleni według płci adepci. Jest tu też niewielkie pole ryżowe, mała warzywna plantacja (w przyszłości klasztor ma ambitne plany pokrywać część swojego zapotrzebowania na warzywa i owoce z własnych upraw) oraz sklepik, ukryty przed oczami poszczących kursantów tuż przy bramie wjazdowej. Wszytko to w samym środku lasu. W trakcie pobytu ma się słuszne wrażenie, że natura jest jednym z narzędzi wykorzystywanych w medytacji.

Plan terenu klasztoru Wat Pa Tam Wua.
Plan terenu klasztoru Wat Pa Tam Wua.

Miejsce jawi się niczym raj na ziemi. Wszyscy są tu mile widziani. Niezależnie od narodowości, rasy, płci, wieku i wyznania. Znajdą tu schronienie ci, którzy chcą zgłębić tajniki buddyzmu, praktykować medytację czy lepiej poznać własną naturę.

W klasztorze na stałe rezyduje kilku mnichów, którzy codziennie uczestniczą w medytacyjnych praktykach i modlitewnych obrządkach. Przebywa tu również kilku długoterminowych wolontariuszy, którzy zajmują się kuchnią, ogrodem, przygotowaniem sal medytacyjnych i nadzorowaniem porządku.

Medytacja

Medytacja vipassana praktykowana w pozycji siedzącej.
Medytacja vipassana praktykowana w pozycji siedzącej.

W Leśnym Klasztorze praktykowana jest medytacja vipassana. Jej głównym założeniem jest świadomość swojego ciała, myśli i otaczającego świata. Tylko samoświadomość i zdyscyplinowana obserwacja pozwalają na usunięcie mentalnych zanieczyszczeń, wyzwolenie się z ograniczeń i równowagę umysłu. Vipassana poprzez obserwację umysłu i ciała ma udoskonalać i przynosić szczęście. To właśnie tę technikę wykładają mnisi rezydujący w Wat Pa Tam Wua.

Praktyki przeznaczone są dla osób na każdym poziomie medytacyjnego wtajemniczenia. Nie ma znaczenia, czy stawiacie dopiero pierwsze kroki, czy praktykujecie medytację od wielu lat. Wszystkie zajęcia prowadzone są według powtarzalnych schematów a instrukcje przekazywane przez mnichów są proste i klarowne. Głównym językiem jest angielski. Nic dziwnego, przytłaczająca większość medytacyjnych adeptów to obcokrajowcy.

Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.
Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.

W Wat Pa Tam Wua praktykowana jest medytacja w pozycji siedzącej, leżącej i w trakcie chodzenia. Tej pierwszej poświęcone są trzy sesje dziennie. Medytacja leżąca i chodzona praktywkowana jest dwa razy w ciągu dnia. Każdy rodzaj medytacji poprzedzony jest wprowadzeniem przybliżającym zasady medytacji i techniki oddychania.

Warto również zaznaczyć, iż vipassana, mimo swoich powiązań z buddyzmem, oderwana jest od wszelkich religii. Dlatego do Wat Pa Tam Wua przyjmowani są wszyscy niezależnie od wyznania. Praktyka odbywa się jednak w buddyjskim klasztorze, co narzuca na pobyt religijne ramy. Katechezy wygłaszane są zgodnie z naukami Buddy, wieczorem odbywają się religijne śpiewy, adorowany jest posąg Buddy, a półki uginają się pod ciężarem katechizmów. Ta religijna otoczka, choć uzasadniona, była dla mnie nieco przytłaczająca.

Zasady pobytu

UWAGA! Aktualnie klasztor nie przyjmuje kursantów ze względu na panoszącego się koronawirusa. Sytuacje monitorujcie na stronie Wat Pa Tam Wua.

Jednoosobowe domki na terenie Wat Pa Tam Wua.
Jednoosobowe domki na terenie Wat Pa Tam Wua.

Pobyt w Wat Pa Tam Wua jest bezpłatny, jednak mile widziane są dotacje. W końcu prócz medytacyjnej praktyki zapewniane są zupełnie bezpłatnie posiłki i nocleg. Jednak nie traktujcie tego miejsca jak hotel ani scenerię na instagramową sesję (choć przyznaję, że do tego celu nadaje się idealnie). Przebywając tu należy w pełni oddać się medytacji, przestrzegać buddyjskiego dekalogu i narzuconego harmonogramu dnia oraz zachować teren klasztoru w należytym porządku i czystości. Ci co nie przestrzegają zasad lub niezbyt poważnie do nich podchodzą zostaną z Wat Pa Tam Wua wyproszeni. Pracujący tutaj wolontariusze skrupulatnie, a czasem wręcz brawurowo, pilnują klasztornego kodeksu.

Damskie dormitorium w Wat Pa Tam Wua.
Damskie dormitorium w Wat Pa Tam Wua.

Nie trzeba anonsować swojego przybycia. Klasztor jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych. W trakcie szczytowych miesięcy adepci rozmieszczani są w wieloosobowych dormitoriach. Przy mniejszym obłożeniu, każdy dostaje swój prywatny domek. Niezależnie od miejsca noclegowego, wszyscy śpią na podłodze na cienkich matach i kocach. Nie ma tu łóżek, ani innych wygód. W łazienkach podłączone są termostaty, ale woda z prysznica leci zimna.

W Wat Pa Tam Wua można przebywać maksymalnie 10 dni. Pobyty krótsze niż 2 dni nie są mile widziane, gdyż nie pozwalają na należyte oddanie się medytacji. Nie jest wymagana wiza medytacyjna, ale pobyt w Tajlandii musi być legalny. Klasztor należy opuścić przed upływem ważności paszportowej pieczątki.

Plakietki dla tych, co chcą zachować milczenie.
Plakietki dla tych, co chcą zachować milczenie.

Wszelkie rygory innych buddyjskich rekolekcji są tutaj jednak opcją. Można przez cały pobyt lub jego część zachować milczenie, przyczepiając do ubrania plakietkę z napisem “silent”, która ma odstraszyć potencjalnych rozmówców. Dla milczących przygotowane są osobne stoły w cichej strefie. Można też niczym buddyjski mnich zachować post po godzinie 12 (wszystkie oficjalne posiłki serwowane są przed południem). Głodówka wzmaga jasność umysłu, dlatego większość osób się do niej stosuje. Dla pozostałych dostępne są błyskawiczne zupki i gorąca czekolada z proszku. Działa też klasztorny sklepik. Nikt nie donosi za przemycenie własnych zapasów (przyznam, że przeszmuglowana kiść bananów ratowała mnie przed zejściem każdego popołudnia). Nie są też konfiskowane telefony komórkowe, działa sieć telefoniczna, a we wspomnianym sklepiku można nawet skorzystać z wifi.

Białe szaty to obowiązkowy strój wszystkich adeptów medytacji.
Białe szaty to obowiązkowy strój wszystkich adeptów medytacji.

W Wat Pa Tam Wua obowiązuje biały, skromny strój, który każdemu ma zapewnić powierzchowną równość. Przed przyjazdem nie trzeba jednak kupować białych ubrań. Wszyscy otrzymują (używane) stroje, które codziennie prane są przez wolontariuszy.

W Leśnym Klasztorze obowiązuje wyraźny rozdział mężczyzn i kobiet. Mężczyźni siedzą z przodu sali medytacyjnej – zarezerwowane są dla nich pierwsze rzędy, przy ofiarowaniu ryżu zajmują inną część sali. Posiłki serwowane są obu płciom na dwóch osobnych stołach. Pary i małżeństwa bezwzględnie rozdzielane są do osobnych dormitoriów i domków, każda płeć ma oddzielne toalety. Do jaskiń w pobliskich górach mają wstęp wyłącznie mężczyźni.

Jaskinie, w których mogą medytować wyłącznie mężczyźni.
Jaskinie, w których mogą medytować wyłącznie mężczyźni.

W Wat Pa Tam Wua przestrzegane są buddyjskie zasady czystości (mężczyźni i kobiety nie mogą się nawet dotknąć), poszanowania życia (nie można zabić nawet wściekle atakującego komara) i mienia innych, nieoczerniania innych oraz niezażywania alkoholu i narkotyków. Palacze nie są wyganiani, ale w trakcie nocnej godziny policyjnej nie mogą wychodzić ze swoich domków.

Rozkład dnia

Dni w Wat Pa Tam Wua przebiegają zgodnie ze ściśle określonym harmonogramem, według którego już o 5 rano powinniście medytować we własnych pokojach. W takcie mojego pobytu nie poznałam jednak ani jednego śmiałka, który by poświęcił na to cenną godzinę snu. Większości wystarczyła pobudka o 6 rano, aby zdążyć na pierwsze z obowiązkowych zajęć – ofiarowanie ryżu mnichom.

Poranne ofiarowanie ryżu mnichom.
Poranne ofiarowanie ryżu mnichom.

Już ok 6:15 ludzie zaczynają gromadzić się w głównej sali medytacyjnej. W styczniu było zimno. Słońce jeszcze nie wzeszło. Na białe klasztorne szaty wszyscy narzucają kurtki, bluzy lub koce. Sala na moment mieni się kolorami. Wszyscy otrzymują talerz ryżu i siadają obok siebie na wcześniej przygotowanych poduszkach. Mnisi rezydujący w Wat Pa Tam Wua schodzą się ok 6. Po kolei podchodzą do każdej osoby, która klęcząc nabożnie rozdziela ryż do zawieszonych na ich piersiach mis. Tak zebrany ryż zostaje pobłogosławiony, po czym ląduje w wielkich miskach. Będzie to nasze śniadanie, które rozpoczyna się ok 7 rano. Zazwyczaj do ryżu serwowane jest curry.

Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.
Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.

O 8, po krótkiej teorii, rozpoczyna się pierwsza sesja medytacyjna. Najpierw wszyscy udają się na medytację chodzoną. Adepci jeden za drugim podążają za mnichem po betonowych ścieżkach i leśnych dróżkach, praktykując koncentrację i odporność na bodźce świata zewnętrznego. W pierwszej kolejności w tym medytacyjnym pociągu ustawiają się mężczyźni. Po powrocie do sali praktykowana jest medytacja na leżąco, która w moim przypadku za każdym razem okazywała się walką ze snem, oraz medytacja siedząca. Cała sesja trwa dwie godziny.

Po krótkiej przerwie wszyscy gromadzą się o 10:30 na kolejne ofiarowanie jedzenia mnichom. Przygotowane na obiad potrawy przekazywane są opatowi do błogosławieństwa przez ustawione trójkami kobiety. Mnisi z ofiarowanych dań nakładają sobie obiad. Następnie ustawieni w szeregu mężczyźni przekazują potrawy z rąk do rąk, aż zawędrują na stół. To co zostało jest naszym obiadem. Z myślą o wszystkich poszczących posiłek jest o 11. Na stole znów ląduje ryż i różne rodzaje curry. Często serwowane są także owoce. Posiłek zależy od ofiarności wiernych.

Medytacja w pozycji leżącej.
Medytacja w pozycji leżącej.

Popołudniowa sesja medytacji różni się od tej porannej tylko długością katechezy. To tutaj jeden z mnichów stara się przybliżyć tajniki medytacji i buddyzmu. Po zajęciach można zadawać pytania. Wbrew powszechnej buddyjskiej praktyce kobiety w Wat Pa Tam Wua mają głos.

Od 16 przez godzinę trwa kolektywne sprzątanie terenu klasztoru. Nie jest to czynność obowiązkowa. Cześć osób wykorzystuję tę godzinę na przedłużenie czasu wolnego, w trakcie którego można oddać się lekturze, odpoczynkowi lub kontemplacji natury.

Czas wolny w Wat Pa Tam Wua.
Czas wolny w Wat Pa Tam Wua.

Ostatnią obowiązkową aktywnością są wieczorne śpiewy o 18. Ta czynność nie należała do moich ulubionych. Słabo szła mi identyfikacja z buddyjskimi wersami i wysławianiem Buddy. Zamiast śpiewania pełną piersią preferowałam mruczenie. Śledzenie tekstów okazało się jednak dobrym pomysłem na pozorne przyspieszenie biegu czasu. Zadanie ułatwiały śpiewniki przetłumaczone na język angielski.

Po 40 minutach śpiewów jest czas na wieczorną medytację w pozycji siedzącej. Na koniec dnia opat wygłasza kilka standardowych żartów prowadzącego i przestrzega wszystkich przed organizowaniem imprez, a pary przed łamaniem zasad czystości: “Honeymoon- not ok, Thai massage – not ok”.

Wieczorne śpiewy w Wat Pa Tam Wua.
Wieczorne śpiewy w Wat Pa Tam Wua.

Po wieczornej sesji można pozostać w przestrzeni wspólnej nie dłużej niż do godziny 21. W praktyce już o 20:30 ochrona wygania do domków. Wieczorne szwendanie się po ternie klasztoru jest zabronione. Jest to najczęstsze przewinienie kwalifikujące do opuszczenia z hukiem Leśnego Klasztoru.

Szczegółowy rozkład dnia znajdziecie na stronie Wat Pa Tam Wua.

Jak dojechać?

Żółta ciężarówka to jedyna publiczna opcja transportu do Wat Pa Tam Wua.
Żółta ciężarówka to jedyna publiczna opcja transportu do Wat Pa Tam Wua.

Do Wat Pa Tam Wua można dojechać publicznym songthaew – żółtą ciężarówką, która odjeżdża kilka razy dziennie z Mae Hong Son i Pai. Wszystkie songthaew pokonujące trasę między tymi miejscowościami na życzenie zatrzymają się przy przy głównej drodze, kilometr od Wat Pa Tam Wua. Tylko niektóre skręcają na teren klasztoru (z Pai żółta bezpośrednia ciężarówka do Wat Pa Tam Wua odjeżdża o 6:30 i 11:30, w drogę powrotną opuszcza teren klasztoru o 8:10). Podróż z Pai zajmuje ok 2,5 godzin i kosztuje 100 bahtów.

Opcje transportowe z Wat Pa Tam Wua.
Opcje transportowe z Wat Pa Tam Wua.

Można tu dojechać też skuterem. Klasztor znajduje się na trasie popularnej motocyklowej pętli Mae Hong Son Loop. Na terenie Wat Pa Tam Wua jest parking dla jednośladów. Położenie pomiędzy dwiema dużymi miejscowościami umożliwia też podróż autostopem. Na trasie kursują również drogie taksówki i prywatne minivany z Chiang Mai, Pai i Mae Hong Son.

O czym jeszcze warto wiedzieć?

Śniadanie w Wat Pa Tam Wua.
Śniadanie w Wat Pa Tam Wua.
  • Wat Pa Tam Wua położony jest w lesie. Komary doskwierają zwłaszcza podczas wieczornych medytacji. Można oczywiście ćwiczyć oderwanie od rzeczywistości i dać się pożreć żywcem. Warto jednak przed wieczorną sesją spryskać się środkiem na komary. Jest on dostępny w głównej sali medytacyjnej.
  • Wszystkie serwowane posiłki są wegańskie.
  • Warto zabrać ze sobą ciepłe ubrania. Białe szaty zapewniane przez klasztor są bardzo cienkie, a wieczory i poranki zimne. W klasztorze można wypożyczyć koce, czapki i skarpetki.
  • Na terenie klasztoru nie ma bankomatu.
  • Papier toaletowy jest dostępny na miejscu. Ręcznik trzeba mieć swój.

Moje wrażenia

Wszystkich obowiązują białe stroje.
Wszystkich obowiązują białe stroje.

Polecam Wat Pa Tam Wua wszystkim, którzy chcieli by nauczyć się medytacji. Leśny Klasztor zapewnia idealne warunki do koncentracji i wyciszenia. Początkujący nie są zostawieni samopas. Każda sesja poprzedzona jest wprowadzeniem. Mnisi przybliżają techniki oddychania i kontroli ciała. Wielokrotna praktyka w ciągu dnia oraz kilkudniowe oderwanie się od codzienności jest najlepszym sposobem na zgłębienie tajników vipassany, poprawę koncentracji i rozbudowę świadomości własnego ciała i umysłu.

Do tego w Wat Pa Tam Wua można się uczyć medytacji zupełnie za darmo. Kursy medytacyjne w Polsce to intratny biznes. Dlatego pobyt w Leśnym Klasztorze jest idealną okazją, aby bez większych kosztów rozpocząć przygodę z medytacją. Jeśli to nie dla Was, wyjedziecie z Wat Pa Tam Wua bez poczucia źle wydanych pieniędzy.

Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.
Medytacja chodzona w Wat Pa Tam Wua.

Do pobytu w Leśnym Klasztorze mam jednak pewne zastrzeżenia. Jak dla mnie religijna otoczka zbyt mocno wkraczała w świat medytacji. Kiedy po raz kolejny z “Aanchali – Wanta – Aapiwat” na ustach adorowałam Buddę, z tyłu głowy słyszałam wpajane mi od dzieciństwa “nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Obowiązkowe (nawet dla ludzi innych wyznań) wieczorne śpiewy były dla mnie prawdziwą udręką. Nauki w trakcie sesji medytacyjnych często przybierały formę katechezy, a świat przedstawiano wyłącznie przez pryzmat buddyjskich dogmatów.

Nie podobały mi się również autorytarne rządy głównodowodzącego wolontariusza, który ewidentnie pragnął być głównym aktorem na klasztornej scenie. Zamiast porządnej orientacji raczył nowoprzybyłych opowieściami o własnym oświeceniu, aby potem nieświadomych zasad ludzi wyrzucać z hukiem za najmniejsze przewinienie. W trakcie mojego pobytu grupa młodych ludzi wyleciała za przesiadywanie w części wspólnej po 21. Bez ostrzeżenia, bez żółtej kartki. Zamiast z zamiłowaniem do medytacji opuścili Wat Pa Tam Wua z wielkim niesmakiem i poczuciem niesprawiedliwości.

Mimo tych zastrzeżeń wyjechałam z Leśnego Klasztoru zadowolona, a medytacja towarzyszy mi do dziś.

Autor

Włóczykij, podróżniczy planista, fotograf amator, koncertowy podrygiwacz, mól książkowy, entuzjasta czarnej płyty i rowerów bez przerzutek, renowator mebli a od niedawna bloger ...

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.