Kiedy pandemia zatrzasnęła granice państw, zafundowała nielicznym turystom, który nadal tułali się po świecie, istną podróż w czasie. Pandemiczny wehikułu zabrał podróżników do czasów, kiedy masowa turystyka dopiero raczkowała, a w największych atrakcjach świata nie trzeba było używać łokci. Pękające w szwach autokary zostały zatrzymane na chińskiej granicy, a turystów z innych zakątków świata przezorność albo krajowy lockdown zatrzymały w domach. Puste atrakcje turystyczne, promocyjne ceny biletów wstępu, brak kolejek i wreszcie niczym niezakłócone zdjęcia z wakacji, tak wyglądało podróżowanie po Azji na początku 2020 r. Tak też wyglądało zwiedzanie sławnej świątyni Angkor Wat. Można było znowu poczuć się jak podróżniczy odkrywca.
Starożytne miasto Angkor
Chociaż nazwa “angkor” historycznie wywodzi się od zniekształconego słowa “nagara”, które oznacza “miasto”, to współczesne tłumaczenie znacznie lepiej oddaje istotę tego miejsca. W dzisiejszym języku khmerskim słowo “angkor” tłumaczone jest bowiem jako “stolica” albo “święte miasto”.
Angkor, a potem Angkor Thom, był stolicą Imperium Khmerskiego przez prawie siedem wieków, od IX do XV w. Po przeniesieniu stolicy do dzisiejszego Phnom Penh w 1432 r. miasto straciło na znaczeniu, wyludniło się, a swoje rządy przejęła w nim natura. Angkor został pochłonięty przez dżunglę i tak niemal w pełni zakamuflowany trwał pod osłoną lasu do końca XIX wieku. O jego istnieniu wiedziała lokalna ludność i nieliczni obcokrajowcy, którzy zostali zaproszeni do magicznego świata Angkor (pierwszym europejskim odwiedzającym był portugalski misjonarz już w 1586 r.). Tym drugim zawdzięczamy popularyzację Angkor, która przyniosła nie tylko uporządkowanie terenu oraz obszerne prace konserwacyjne trwające przez niemal cały XX wiek, ale również bezpowrotną dewastację kompleksu, który opanowała gorączka skarbów już wiek wcześniej.
Współczesne konserwacje nadzoruje międzynarodowy komitet oraz UNESCO, które wpisało Angkor na listę światowego dziedzictwa w 1992 r. I choć czasy grabieży i wandalizmu dawno minęły, a Angkor dzięki skutecznej konserwacji usunięto z listy zabytków zagrożonych, kompleks musi się mierzyć z nowymi wyzwaniami, które niesie ze sobą rozwój turystyki masowej. Ale o tym poniżej.
Park Archeologiczny Angkor
Współczesne badania archeologiczne dowodzą, że Angkor był największym miastem na świecie w czasach sprzed rewolucji przemysłowej. A dziś jest największym zabytkiem religijnym. Park Archeologiczny Angkor na powierzchni ponad 400 km2 obejmuje ponad tysiąc sakralnych budowli, malowniczo wkomponowanych w las. Bo choć zabytki oczyszczono i poddano konserwacji, to nie odebrano ich całkowicie naturze. W wielu miejscach wrastające drzewa stały się integralnym elementem budowli.
Kompleks Angkor ma wartość historyczną, religijną i kulturową. Jest świadectwem wyjątkowej cywilizacji Imperium Khmerskiego, jej społecznych zależności i rozwoju.
Budowle z początków XII w. wznoszone były ku chwale hinduskich bogów. Najważniejsza świątynia kompleksu – Angkor Wat została zbudowana na cześć boga Wisznu, z którym ówczesny władca Imperium Khmerskiego (Surjawarman II) nieskromnie się identyfikował. Jednak po kolejnej przegranej wojnie kolejny król Jayavarman VII, zawiedziony przez hinduskich bogów, zawierzył los imperium Buddzie. Rozpoczęło to fazę przekształcania istniejących świątyń Pod koniec XII wieku wiele hinduskich symboli i rzeźb zostało zastąpionych buddyjskimi. Kolejne budynki (np. świątynia Bajon) powstały już w duchu nowej religii.
Niestety po dziś dzień zachowały się (w różnym stanie) prawie wyłącznie świątynie, gdyż do ich budowy wykorzystywano kamienie (głównie piaskowiec). Pozostałe budynki, do których konstrukcji używano mniej trwałych materiałów (jak drewno) nie przetrwały próby czasu.
Świątynie Angkor stanowią świetny i najlepiej zachowany przykład stylu khmerskiej architektury, która mimo, iż mało oryginalnie wywodzi się z hinduizmu, ewoluowała we własnym, niepowtarzalnym kierunku. Pełnym rozmachu, imponujących zdobień i symboliki. Nic więc dziwnego, że kompleks Angkor stał się jednym z najbardziej popularnych zabytków Azji, nie tylko wśród wyznawców buddyzmu.
O znaczeniu Angkor niech świadczy choćby fakt, że świątynia Angkor Wat widnieje na fladze narodowej Kambodży.
Turystyka masowa
Dziś największym zagrożeniem dla Angkor nie są już poszukiwacze skarbów ani samozwańczy archeolodzy, tylko przybywający tu tłumnie turyści. Co roku kompleks odwiedza ponad 2 miliony turystów, z rekordowym rokiem 2018, kiedy park archeologiczny odwiedziło prawie 2,6 miliona turystów. Ponad 7100 osób dziennie! W rzeczywistości kompleks odwiedza dziennie więcej osób, gdyż większość turystów rozkłada zwiedzanie na kilka dni.
Większość świątyń przez lata udostępniona była dla odwiedzających bez ograniczeń. Można było zwiedzać każdy zakamarek, wspinać się po fasadach budynków, podziwiać zachód słońca z ich dachów. Od niedawna wydzielone zostały strefy, do których turyści nie mają dostępu. Na niektóre punkty widokowe w porach szczytu wydawane są limitowane przepustki. Wprowadzone zostały również limity odwiedzających taras na dachu sławnej Angkor Wat. Aby go zwiedzić trzeba odstać w zwykle długiej kolejce.
UNESCO zdejmując Angkor z listy zabytków zagrożonych w 2004 r. nie przewidziało chyba popularności tego miejsca. Dziś specjaliści biją na alarm. Ostrzegają przed negatywnym wpływem tłumów odwiedzających park archeologiczny na konstrukcję budowli, w większości zbudowanych z nietrwałego piaskowca. Nacisk wywierany przez miliony stóp może mieć destrukcyjny wpływ na świątynie w przyszłości.
Liczbę odwiedzających miał ograniczyć wzrost opłat wstępu w 2017 r. Wówczas cena biletu jednodniowego wzrosła z 20$ do 37$, a trzydniowego z 40$ do 62$ (odpowiednio o 85% i 55%). Wzrost opłat wcale nie odstraszył turystów, co pokazuje rekordowy rok 2018.
Wielokrotnie Kambodży zarzucano błędy w zarządzaniu Parkiem Archeologicznym Angkor, krótkowzroczność i ewidentny konflikt interesów. Podejmowanie mozolnych działań ochronnych nie idzie w końcu w parze z równoczesną komercjalizacją. Kompleks ma ogromne znaczenie historyczne dla kraju, ale jest dla niego również istotnym źródłem dochodów. W rekordowym roku 2018 dochód z samej sprzedaży biletów wyniósł 116 mln dolarów. A są to wpływy tylko z zagranicznych kieszeni (obywatele Kambodży odwiedzają Angkor za darmo). Kambodża stoi przed trudną decyzją. Co jest ważniejsze? Ochrona dziedzictwa narodowego, czy intratny biznes?
Angkor w czasach pandemii
Pandemia niewątpliwe spustoszyła rynek turystyki, przynosząc ogromne straty dla branży i pozbawiając wielu ludzi często jedynego źródła dochodów. Angkor Wat przyniosła również chwilę turystycznego wytchnienia.
Zgodnie z oficjalnymi danymi ze stycznia 2021 r. Angkor Wat w pandemicznym roku 2020 odwiedziło niewiele ponad 400 tys. zagranicznych turystów, z czego znakomita większość od stycznia do marca. Oznacza to prawie 82-procentowy spadek w stosunku do 2019 r., kiedy sławny kompleks odwiedziło ponad 2,2 mln zagranicznych turystów. W kwietniu 2020 r. Angkor odwiedziło tylko nieco ponad 600 turystów z zagranicznym paszportem, w grudniu niewiele ponad tysiąc. Sytuacji nie zmienią aktualnie obowiązujące, rygorystyczne zasady wjazdu do Kambodży, w tym wymagany depozyt w wysokości 2 tys. dolarów i obowiązkowa kwarantanna.
Park Archeologiczny Angkor odwiedziłam w ostatnich dniach lutego 2020 r. I choć kompleks świątyń nie był całkowicie opustoszały (wciąż snuła się po nim garstka zagranicznych i lokalnych turystów, a główny punkt widokowy był nadal oblegany o wschodzie słońca), to dało się odczuć silny powiew zmian. Największą z nich był brak zorganizowanych wycieczek i autokarów z chińskimi turystami. Ci drudzy w normalnych czasach stanowili ok 40% wszystkich odwiedzających Angkor Wat. Do Kambodży nie napływali też nowi turyści z innych zakątków świata. W końcu już w lutym szybciej niż wirus rozprzestrzeniał się strach przed zachorowaniem.
Dzięki zamknięciu granic i ograniczeniu ruchu turystycznego miałam niepowtarzalną okazję zobaczyć sławne świątynie Angkor bez tłumu turystów i bez konieczności walki o własną przestrzeń. Mogłam w dowolnym miejscu rozstawić statyw, odpalić samowyzwalacz, czy też w spokoju przez ponad godzinę gapić się na 900-metrowe płaskorzeźby zdobiące krużganek Angkor Wat. Nie musiałam stawać na palcach, aby dostrzec kunszt khmerskiej architektury. Wszystko dostępne było od ręki, bez stania w długich kolejkach. A do tego mogłam zwiedzać Angkor przez dwa dni w cenie jednodniowego biletu. Takimi promocjami kambodżański rząd starał się ratować tonące wpływy z turystyki
Jednak to, co jest błogosławieństwem dla pojedynczego turysty, jest tragedią dla tysięcy ludzi pozbawionych pracy. Już w lutym można było obserwować puste stragany z pamiątkami, czy też opustoszałe restauracje na terenie parku archeologicznego. W Siem Reap taksówkarze ze zdwojonym wysiłkiem próbowali namówić turystów na kurs. W 2020 r. Angkor trawiła znacznie groźniejsza pandemia – pandemia biedy i głodu.
Miejmy nadzieję, że pandemia przysłuży się przynajmniej wysiłkom konserwacyjnym w Angkor.
Więcej o Kambodży przeczytacie na blogu. Już wkrótce przedstawię Wam najpiękniejsze świątynie Parku Archeologicznego Angkor. Zostańcie ze mną. To be continent …