“Panie, ile to kosztuje?” Patrząc na moje podsumowanie wydatków z Kambodży, aż chce się wykrzyczeć: niewiele! Teraz, rok po mojej podróży do tego kraju, kiedy niegdyś żywe wspomnienie porzuconego przez turystów Angkor Wat wyblakło, horror zatrucia na rajskiej wyspie przestał straszyć, a zapach kambodżańskiego pieprzu w kuchni wywietrzał, nie mogę uwierzyć, że przez ponad dwa tygodnie w Kambodży wydałam niewiele ponad 2 tysiące złotych. Przeglądam tabelkę raz jeszcze, doszukując się brakujących pozycji. Uwzględnia jednak wszystko, od kosztujących 3 zł naleśników ze straganu do trzydniowego trekkingu w dżungli za 350 zł.
Wycieczka do Kambodży
Nieco ponad dwa tygodnie w Kambodży (pełne 16 dni) spędziłam na przedzieraniu się przez dżunglę i odkrywaniu wodospadów w pobliżu Banlung na północy kraju, smakowaniu pieprzu w okolicach miasta Kampot, relaksie na kameralnej wyspie Koh Ta Kiev, który zakończył się wizytą w szpitalu i mało relaksacyjnym dochodzeniem do siebie w Phnom Penh a także na zabawie w chowanego z innymi turystami w niemal opuszczonych świątyniach Angkor w okolicy Siem Reap.
Prezentowane w tym wpisie wydatki uwzględniają koszty transportu, noclegów, jedzenia, wycieczek i wstępów do turystycznych atrakcji. Są to jednak koszty budżetowego wyjazdu. Spałam w hostelowych salach wieloosobowych, stołowałam się na ulicy, zdarzyło mi się jeździć autostopem. Ale też nie pożałowałam dolarów na pewne luksusy, jak pobyt na rajskiej wyspie, trekking w okolicy Banlung, czy drogi bilet wstępu do Angkor Wat.
Kambodżę odwiedziłam w tranzycie między Laosem i Tajlandią, do której w trakcie mojej ponad półrocznej podróży wracałam częściej niż planowałam. A że były to tranzyty lądowe, to w podsumowaniu kosztów nie znalazły się żadne samoloty. Obie granice przekraczałam z buta.
Waluta
Oficjalną walutą Kambodży jest kambodżański riel, który wrócił do portfeli lokalnej ludności w 1980 r. Jego początkowa wartość została ustalona według parytetu 1 dolar amerykański = 4 riele. Dziś jeden dolar warty jest już 1000 razy tyle. I taki przelicznik jest powszechnie stosowany we wszystkich punktach handlowych i hotelach, gdzie dolary akceptowane są na równi z lokalną walutą. Jedynie w kantorach i bankach można wymienić dolary na riele według rynkowego kursu, często niewiele lepszego od powszechnie stosowanego przelicznika (pod koniec lutego 2020 roku za jeden dolar można było dostać 4055 rieli). Dlatego warto do Kambodży zabrać zielone. Amerykańską walutą będziecie mogli płacić praktycznie wszędzie bez konieczności wymiany na riele, a do tego oszczędzicie na prowizji w bankomacie.
Gospodarka kraju jest mocno zdolaryzowana. Dolar amerykański funkcjonuje równolegle do oficjalnej waluty. Amerykańską walutę wypluwają kambodżańskie bankomaty. Jest to też powszechna waluta w hostelach i hotelach. W dolarach podawane są ceny w restauracjach. Praktycznie wszędzie można płacić obiema walutami. Często płacąc w dolarach otrzymacie resztę w rielach albo w dowolnej kombinacji obu walut. Oczywiście po powszechnie stosowanym i w teorii łatwym do obliczeń kursie 1/4000. W praktyce często ciężko się połapać, czy otrzymana mieszanka dolarów i kambodżańskich rieli jest na pewno poprawna.
Ciekawostką jest brak monet w Kambodży. Ale skoro najmniejszy nominał w obiegu to banknot 100 rieli (2,5 centa), monety o niższym nominale nie mają racji bytu. Z kolei duże nominały są rzadko spotykane, więc wymieniając dolary przygotujcie się na reklamówkę lokalnej waluty.
Wiza
Wizę można wyrobić na lądowych przejściach granicznych oraz lotniskach (aktualnie ze względu na pandemię wydawanie wiz na granicy zostało wstrzymane). Koszt jednorazowej wizy to 30$, jednak przedsiębiorczy celnicy na przejściach lądowych często wymuszają dodatkowe opłaty pod mniej lub bardziej oficjalnymi pretekstami. Funkcjonują opłaty za zdjęcie, pieczątkę, brak karty wjazdowej, pośrednictwo w wypełnieniu wniosku wizowego, poświadczenie stanu zdrowia, czy też prowizje ukryte pod postacią niekorzystnych kursów wymiany. Do tego opłata wizowa na lądowych przejściach granicznych windowana jest do 35$. Więcej o moich przygodach na granicy Laosu i Kambodży pisałam tutaj.
Na lotniskach nie ma takich akcji, a wiza wbijana jest do paszportu bez większych ceregieli po normalnych stawkach.
Aktualnie wizę można wyrobić również online na stronie: www.evisa.gov.kh (standardowy koszt wizy powiększany jest o opłatę manipulacyjną w wysokości 6$).
Transport
Po Kambodży przemieszczałam się głównie autobusami. Często wypożyczałam skuter. Zdarzyło mi się również łapać cztero- lub dwukołowego autostopa.
W zasadzie wszystkie lokalne autobusy lub vany dalekobieżne mieściły się w budżecie 7,5-11$. Za autobus nocny z wygodnymi leżankami z Banlung do Phnom Penh zapłaciłam 10$. Minibus ze stolicy kraju do Kampotu kosztował 8$, van z granicy z Laosem do Banlung – 11$.
Najdroższe są autobusy międzynarodowe. Za bilet na autobus z Siem Reap do Bangkoku zapłaciłam 18$.
Za dojazdy tuk tukiem z dworca do hostelu płaciłam standardowo 1-2$ (w Phnom Penh przejazd można zamówić w aplikacji Grab – azjatyckim odpowiedniku Ubera). Najtańszy przejazd skuterową taksówką zorganizowałam na gębę próbując złapać stopa. Za 9-kilometrowy odcinek spod lotniska w Sihanoukville do Ream Beach zapłaciłam tylko 1$.
Wypożyczenie skutera niezależnie od rejonu Kambodży kosztowało 5$ za dzień. Pełny bak to wydatek ok 3$. Elektroniczny rower w Siem Reap kosztował 8$ za dobę (skutery napędzane benzyną nie mają prawa wjazdu na teren kompleksu Angkor).
Łódka z restortu Kactus na wyspie Koh Ta Kiev kosztowała 7$, zaś powrót z przypadkową wycieczką snorkellingową 5$.
Noclegi
Łóżko w salach wieloosobowych przyzwoitych hosteli kosztowało mnie od 4$ do 7$ (bez śniadań). Najtańszy był super nowoczesny One Stop Hostel w Siem Reap, najdroższy zaś jeszcze bardziej nowoczesny hostel Sla Boutique w Phnom Penh, gdzie za (podwójne!) łóżko w sali wieloosobowej płaciłam niecałe 7$ za dzień.
W Kampot miałam niewielki bungalow tylko dla siebie za jedyne 6$ za dzień. Warunki były dość spartańskie (ale z wygodnym podwójnym łóżkiem i moskitierą), a łazienka współdzielona na zewnątrz. Jeżeli więc nie oczekujecie luksusów, a sympatyczna obsługa hotelu nie jest Wam potrzebna do szczęścia, możecie tak jak ja wybrać Kampot River Bungalows.
Domki na rajskiej wyspie Koh Ta Kiev nie były już tak tanie. Za uroczy bungalow z łazienką, położony nad samą plażą w Crusoe Koh Ta Kiev płaciłam 25,5$ za dobę. Mniejszy domek ze współdzieloną łazienką kosztował 17$. Przy dwóch osobach nie są to jednak bardzo wygórowane koszty.
Bank rozbiłam jednak przy innym noclegu na wyspie. Dzień przed zaplanowanym przyjazdem upolowałam na booking.com domek na drzewie dla nowożeńców w resorcie Kactus za niecałe 11$ (standardowa cena to ponad 30$). Szkoda tylko, że na jedną noc. W resorcie można też spać w hamaku (za 2$) lub sali wieloosobowej (za 4$).
Wycieczki
W Kambodży praktycznie nie korzystałam ze zorganizowanych wycieczek. Skusiłam się tylko na trzydniowy trekking po dżungli w okolicach Banlung, który kosztował 90$. Cena uwzględniała jednak transport, wynagrodzenie dla przewodników, jedzenie gotowane na miejscu, nocleg w hamakach, a także bliskie spotkanie z kambodżańską dżunglą i jej stworami. Do tego wędrowaliśmy w małej, czteroosobowej grupie.
W Kampot zdecydowałam się też na krótką przeprawę kanałem, który potocznie nazywany jest Green Cathedral. Koszt wypożyczenia jednoosobowego kajaka na godzinę to 3$. Więcej informacji o tej atrakcji znajdziecie tutaj.
Bilety wstępu
Najwięcej zapłaciłam za wstęp do Parku Archeologicznego Angkor. W lutym 2020 r. bilet jednodniowy kosztował 37$. Jednak ze względu na raczkującą wówczas pandemię rząd Kambodży wprowadził promocję, dzięki której w cenie najtańszego biletu mogłam zwiedzać kompleks przez dwa dni. Więcej o zwiedzaniu Angkor Wat w czasach pandemii przeczytacie tutaj.
Przy cenie biletu do Angkor pozostałe atrakcje Kambodży wydają się tanie jak barszcz. Wszystkie, które odwiedziłam kosztowały dolara.
Jedzenie
Przez ponad dwa tygodnie w Kambodży stołowałam się głównie w lokalnych restauracjach oraz na ulicznych straganach. Przekąski i posiłki w takich miejscach kosztowały mnie tylko 0,5-2,5$. Przykładowo, smażone bataty na straganie w Kep kosztowały jedynie 50 centów, smażony makaron na bazarze w Siem Reap – dolara, wypasiony obiad na lokalnym targowisku w Banlung kosztował tylko 1,25$, zupa w Surn Yi Vegetarian w Phnom Penh – 1,5$, zaś ogromna domowa kolacja w hostelu w Banlung – 2,5$. W turystycznych restauracjach za posiłki trzeba zapłacić przynajmniej dwa razy tyle (najtańsza pizza we włoskiej restauracji La Bruschetta w Siem Reap kosztowała 5$).
Śniadania często jadałam w hostelach. Poranny posiłek kosztował standardowo 2$. Jedynie na rajskiej wyspie za śniadanie przyszło mi płacić 4-5$. Tutaj też znacznie droższe były inne posiłki z karty (przykładowo kolacja w resorcie Kactus kosztowała 7$).
Coca cola w puszce w supermarkecie kosztowała standardowo 50 centów. W restauracji trzeba było zapłacić jednak dwa lub trzy razy tyle. Na świeże soki wydawałam średnio dolara. Małe piwo, które w poniższym podsumowaniu wpada do kategorii “rozrywka”, kosztowało na lądzie 75 centów, na wyspie cena dopływała już do 1,5$. Przy odrobinie szczęścia pod zawleczką można było jednak wygrać piwo za pół ceny. Mnie szczęście nie opuszczało 😉
Inne
Karta SIM firmy Metafone kupiona w sklepie firmowym w Banlung kosztowała dolara, zaś doładowanie kolejne 2$. W cenie limited unlimited internet i godzinne nieporozumienie z obsługą niemówiącą po angielsku. Finalnie chyba wylądowałam z pakietem 1,5 GB… Nie mam pewności. Wiem za to, że w zupełności wystarczyło, zwłaszcza że w hostelach powszechnie dostępne jest WIFI.
Za pranie w hostelu w Phnom Penh zapłaciłam 9000 rieli (nieco ponad 2$).
Najbardziej absurdalnym kosztem mojego wyjazdu była zaś wymiana śrubki w okularach za całe 10 centów.
Podsumowanie
W trakcie mojej ponad półrocznej podróży po Azji Kambodża była drugim najtańszym (zaraz po Birmie) krajem, który odwiedziłam. Ponad dwa tygodnie w Kambodży kosztowało mnie łącznie 544$ (co po przeliczeniu na złotówki daje nieco ponad 2100 zł). Poniżej znajdziecie szczegółowe rozbicie wydatków na poszczególne kategorie.
Kategoria | Wydatki |
Wiza | 139,46 |
Transport | 424,14 |
Noclegi | 382,52 |
Wycieczki | 363,63 |
Wstęp | 166,37 |
Jedzenie | 362,00 |
Rozrywka | 61,58 |
Inne | 233,13 |
Razem | 2132,83 |
W Kambodży trochę poszalałam z pamiątkami, które okazały się droższe niż w innych krajach regionu. W sumie na pamiątki, w tym kambodżański pieprz prosto z plantacji, wydałam 190 zł. Koszty suwenirów zawierają się pozycji “inne”. W tej kategorii są również wydatki na środki higieny.
Za to kartę SIM wrzuciłam do kosztów związanych z rozrywką, chociaż nie oszukujmy się wydatki w tej kategorii są głównie związane ze spożyciem alkoholu 😉
Pamiętajcie, że tabela nie uwzględnia kosztów, które związane są z całą moją podróżą po Azji, m.in. ubezpieczenia oraz biletu lotniczego.
A Wy jak oceniacie te wydatki? 2 tysiące zł za dwa tygodnie podroży po azjatyckim kraju to dużo, czy mało?