Trzy Przełęcze to jeden z najpiękniejszych szlaków w Himalajach. Idealny dla miłośników wysokich szczytów. W trakcie wędrówki można zobaczyć cztery ośmiotysięczniki – Everest, Lhotse, Makalu oraz Cho Oju, a z przełęczy rozciągają się wspaniałe widoki na okoliczne szczyty, lodowce i jeziora. Ale ze względu na przekraczane wysokości jest to jedna z najtrudniejszych indywidualnych tras w Nepalu. Wielokrotnie pokonuje się barierę 5000 m n.p.m., a wszystkie trzy przełęcze położone są powyżej 5400 m n.p.m. Góry na tej wysokości uczą pokory. Każdy krok i oddech są jak ofiara złożona najwyższym szczytom świata.
Położenie i dojazd
Trasa Trzy Przełęcze znajduje się w popularnym Parku Narodowym Sagarmatha przylepionym do chińskiej granicy na północnym wchodzie Nepalu. Oficjalnie szlak zaczyna się w małej miejscowości Lukla, gdzie znajduje się jedno z najniebezpieczniejszych lotnisk świata.
Do Lukli dostaniecie się małym 13-osobowym samolotem. Loty w tych samych cenach oferuje kilka firm, m.in. Yeti Airlines,czy Summit Air. Aktualnie ze względu na remonty i/lub zbyt duże obłożenie lotniska w Katmandu (kto tam wie jaka jest prawdziwa przyczyna), każda z linii ma ze stolicy Nepalu tylko jeden/dwa loty dziennie (ok 165$ w jedną stronę). Bilety trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem.
Pozostałe loty obsługiwane są z małego lotniska w Ramechhap oddalonego od stolicy Nepalu o ok 4-5 godzin jazdy jeepem. Te loty są tańsze (ok 125$ w jedną stronę), należy doliczyć jednak koszt transferu. Pośrednicy oferują przejazdy o 2 w nocy za ok 15 $. W drodze powrotnej można złapać jeepa bez rezerwacji za 1000 rupii. Taniej wychodzi autobus do/z Manthali, ale odjeżdża tylko dwa razy dziennie.
Do Lukli lub położonej tuż za rozpoczęciem szlaku miejscowości Chheplung można się też dostać pieszo, bez emocji towarzyszących przelotowi na jedno z najbardziej niebezpiecznych lotnisk świata. I z dużo grubszym portfelem. Trasa zajmuje 3-4 dni i łączy ze sobą przejazdy jeepem (z Katmandu do Phaplu oraz z Phaplu do Kharikhola) z pieszą wędrówką. Można też w 5 dni (nie licząc 9 godzinnej jazdy autobusem) dojść do szlaku klasyczną trasą z Jiri, tak jak Edmund Hillary – pierwszy zdobywca Everestu.
Jeżeli wybierzecie lot, pamiętajcie żeby zarezerwować pierwszy poranny samolot. Najlepsza pogoda jest zawsze rano. Lecąc do Lukli Himalaje są po lewej stronie. Najlepszy widok gwarantuje siedzenie w pierwszym rzędzie (nie zasłania go skrzydło ani silnik samolotu).
W Lukli można obejść lotnisko i stanąć tuż za pasem startowym. Zastrzyk adrenaliny dla odważnych.
Czas trwania
Trekking przez Trzy Przełęcze to długa wędrówka. W zależności od aklimatyzacji, ilości dni na odpoczynek oraz pobocznych wycieczek zajmuje ok 16-20 dni. W moim przypadku było to 18 dni codziennego łażenia. Niektóre dni były krótkie – tylko 3 godziny wędrówki. Przejścia przez przełęcze ciągnęły się za to w nieskończoność.
Sezon
Najbardziej popularny okres na trekking przez Trzy Przełęcze to październik-listopad (już po porze mokrej, kiedy jest największa szansa na przejrzyste niebo, a przeraźliwe zimno jeszcze nie dotarło na te wysokości) oraz kwiecień-maj (tuż po zimie, kiedy ociepla się i wypogadza).
Według pracownika turystycznej policji w 2018 r. wydano 4000 pozwoleń na trekking w Parku Narodowym Sagarmatha we wrześniu, 12000 w październiku, 8000 w listopadzie. Dużo. Dlatego niektórzy zachwalają okresy przejściowe z mniejszą ilością wędrowców na szlakach. Okresy przejściowe to jednak pogodowy kompromis. W tym roku wrzesień był bardzo deszczowy, a w marcu na szlakach często zalega śnieg.
Poza sezonem trudnością może być znalezienie noclegu. W grudniu większość pensjonatów powyżej 4000 m n.p.m. zamyka się na zimę. Już w listopadzie najwyżej położona wioska Gorak Shep (ponad 5100 m n.p.m.) borykała się z brakiem bieżącej wody. Żegnajcie nieprzydatne tutaj systemy filtrowania wody pitnej. Sprytnie w sprzedaży oferowane były za to litrowe butelki z wodą za 400 rupii (niecałe 14 zł).
W listopadzie pogoda była jak marzenie. Nie padało ani razu. Do południa zazwyczaj była lampa (zwłaszcza na punkty widokowe wychodźcie wcześnie rano). Za to w nocy i nad ranem można było już odczuć zimno. Temperatura po zachodzie słońca szybko spadała poniżej zera.
Pogoda w listopadzie
W ciągu dnia w promieniach słońca jest przyjemnie i ciepło. Ani razu nie chodziłam po szlaku w puchówce. Rano na cienki windstopper wrzucałam polar, a gdy wiało dodatkowo przeciwdeszczówkę. Puchówka była przydatna w pensjonacie, zwłaszcza wygrzebując się rano ze śpiwora lub zanim kupa jaka rozgrzała piec w jadalni.
W nocy i rano było zimno. Pokoje nie mają ogrzewania i zbudowane są często z cienkich dykt. Mój śpiwór +4 komfort dawał radę w połączeniu z kocem (na dużych wysokościach z dwoma). W jadalni rzadko rozpalają piec do śniadania. Poranny posiłek często zajadałam okutana od stóp do głów.
Trasa
Dużą zaletą trekkingu przez Trzy Przełęcze jest brak konieczności powrotu tą samą trasą (w przeciwieństwie do obleganego trekkingu do bazy pod Everestem, tzw. EBC).
Trzy Przełęcze można pokonać zgodnie ze wskazówkami zegara (w kolejności Renjo La, Cho La i Kongma La) lub w przeciwnym kierunku. Ze względu na aklimatyzację, zdecydowałam się na tę drugą opcję. Z tej strony jest dużo więcej miejscowości (trasa pokrywa się z popularnym EBC) oraz pobocznych wycieczek (m.in. do bazy pod Ama Dablam, bazy pod Island Peak, czy na szczyt Chukhung Ri), które pozwalają prawidłowo rozłożyć aklimatyzację.
Wybierając odwrotną trasę, czekają Was strome podejścia (nawet 1000 m przewyższenia) i dużo szybciej zyskujecie wysokość, gdyż pierwszą przełęcz musicie pokonać po zaledwie kilku dniach trekkingu. Podczas mojej wyprawy dochodziły mnie niepokojące słuchy o osobach, które podróżując w tym kierunku musiały być ratowane ze względu na chorobę wysokościową. Jedna osoba zmarła …
Jest jeszcze jedna przewaga ruchu przeciwnego do wskazówek zegara. Najlepsze widoki zostawiacie sobie na koniec. Trochę jak odkładanie na później najlepszych kęsków (chciałam napisać schabowego, ale sobie przypomniałam, że nie jem mięsa!) na obiadowym talerzu. To nic, że widok jest za plecami, a nie ciągle przed oczami. Oglądanie się za Everestem to dobry pretekst, żeby zatrzymać się na chwilę i złapać tak cenny na wysokościach oddech.
Za to dużą przewagą trekkingu zgodnego ze wskazówkami zegara jest uniknięcie tłumów zmierzających do EBC. Szlaki łączą się dopiero w końcowym odcinku, kiedy schodzi się szybko w dół.
Everest Base Camp
Praktycznie wszyscy odwiedzający Park Narodowy Sagarmatha udają się do bazy pod Everestem. Również ci wędrujący po trasie Trzech Przełęczy. Szlak częściowo pokrywa się z trasą EBC, dlatego rzadko kto odpuszcza kultową bazę wspinaczkową.
EBC jest jedną z najpopularniejszych tras w Nepalu. Przewijają się przez nią tłumy turystów z różnym doświadczeniem i przygotowaniem. Większość podróżuje z przewodnikami i porterami. Ruch na odcinkach wspólnych dla obu szlaków jest duży. Czasem stoi się w korkach. Ciągle się wyprzedza. Jak na górskiej autostradzie.
Do tego trasę przemierzają karawany zwierząt tachające do wysokogórskich pensjonatów setki litrów coca coli i butelkowanej wody, kilometry makaronu do chowmein i tony ryżu do dal bhat, papier toaletowy droższy niż złoto i butle z gazem, żeby prysznic był ciepły a herbata gorąca. Porterzy na autopilocie ślepo dźwigają swoje kilkadziesiąt kilogramów. Miejscami robi się ciasno. Trzeba uskakiwać z drogi.
EBC daje mylne poczucie bezpieczeństwa. Jest to trekking z dobrą infrastrukturą i setką innych współtowarzyszy. Dlatego jest taki popularny. Niewielki odsetek odważnych zbacza na Trzy Przełęcze. Jest więcej przewyższeń, stromych podejść, częściej przekracza się 5000 m n.p.m. Ale paradoksalnie to właśnie na trasie EBC znajduje się wspólny dla obu trekkingów najwyższy punkt – wzgórze Kala Pattar (5 643 m n.p.m.) oraz najwyższy nocleg w Gorak Shep (ponad 5100 m n.p.m.). Z tej trasy ewakuowanych jest też najwięcej osób.
Trudność szlaku
Trzy Przełęcze to jeden z najtrudniejszych szlaków w Himalajach, na których nie ma obowiązku posiadania przewodnika. Nie ze względów technicznych. Każdy tatromaniach bez większych problemów poradzi sobie z podejściami. Największym zagrożeniem jest wysokość. Nie chodzi o urazy, ale o niską zawartość tlenu w powietrzu oraz jego temperaturę. Uczcie się na moich błędach i oddychajcie przez chustę. Nie ma nic gorszego niż wdrapywanie się na 5500 m n.p.m. z gruźliczym kaszlem.
Najtrudniejsze na szlaku są przeprawy przez przełęcze, ze względu na przewyższenie (na każdą trzeba się wdrapać przynajmniej kilkaset metrów w górę) oraz długość odcinka. Ich pokonanie zajmuje nawet 6-8 godzin. Po drodze nie ma się gdzie zatrzymać na nocleg. Często wraz z przełęczą przekracza się lodowce (na przełęczy Cho La przechodzi się przez dwa). Tylko raz przydatne były raczki. Pozostałe lodowce pokryte są grubą warstwą kamieni i kurzu. Co nie znaczy, że nie dają o sobie znać pomrukami i mikro lawinami.
Do tego na trasie szlaku Trzy Przełęcze są (często zamarznięte) strumienie, wysoka ekspozycja, strome podejścia i jeszcze gorsze strome zejścia. W tym roku na Cho La zamontowano łańcuchy, nie dla turystów lecz porterów, ale wędrowcy chętnie z nich korzystają.
Na rozwidleniach szlak jest dobrze oznaczony. Zazwyczaj stoi osamotniony kierunkowskaz. Poza tym na trasie praktycznie nie ma znaczników. Nie są one jednak potrzebne. Ścieżka jest dobrze widoczna, wydeptana przez dziesiątki turystów. Orientację ułatwiał brak opadów śniegu. Tylko na niektórych skalnych podejściach oraz na lodowcach na przełęczy Cho La są kolorowe kropki, jakby ktoś zamiast kijków trekkingowych zabrał ze sobą na szlak karabin do Paintballa. Te znaczniki niby ułatwiają znalezienie drogi, ale często są mało widoczne. Nietrudno zgubić drogę.
Pozwolenia
Podobno lokalna ludność w Parku Narodowym Sagarmatha zbuntowała się przeciwko funkcjonującym do niedawna kartom TIMS. Środki z ich zakupu lądowały w centralnym budżecie poza zasięgiem rąk faktycznych mieszkańców parku. Dlatego karty TIMS dla indywidualnych wędrowców zastąpił podatek w wysokości 2000 rupii płatny w punkcie kontrolnym na rozpoczęciu szlaku w Lukli. Wraz ze zniesieniem obowiązku posiadania karty TIMS, przestają być potrzebne paszportowe zdjęcia. Dużo ludzi robi z nich użytek przyklejając je do ścian Buddha Lodge w Gorak Shep, ostatnim przystanku na trasie EBC.
W Katmandu można za to nadal kupić pozwolenie do Parku Narodowego Sagarmatha. Ale po co się fatygować do Tourist Service Center skoro za wstęp można również zapłacić na szlaku w wiosce Monjo? Koszt 3000 rupii. Na trasie Lukla – Namche Bazar pozwolenia są wielokrotnie sprawdzane. Również w drodze powrotnej stemplowane jest opuszczenie parku narodowego. Trzymajcie pozwolenia w bezpiecznym miejscu.
Mapa
W Katmandu można kupić papierową mapę rejonu z zaznaczonym szlakiem Trzech Przełęczy (mała mapa wydana przez Himalayan Map House kosztuje 200 rupii). Nie jest ona zbyt dokładna. Ma sporo błędów w wysokościach i opisie. Ale daje ogólne rozeznanie i jest fajną pamiątką ze szlaku.
Dobrze sprawdzają się mapy w aplikacjach podających wysokości (np. mapy.cz). Maps.me okazało się mniej przydatne.
Noclegi
Ostatnią prawdziwą wioską na trasie Trzech Przełęczy i EBC jest położona na wysokości 4000 m n.p.m. Pangboche. Wszystkie osady znajdujące się powyżej to miejsca obsługujące turystów, zamieszkałe tylko w sezonie. Znajdują się w nich pensjonaty, sklepiki i kawiarnie. Wszystko co turyście potrzebne do szczęścia.
Pensjonaty rozłożone są na całej trasie trekkingu przez Trzy Przełęcze w odległości kilku-kilkunastu kilometrów. Na trasie EBC położone są gęsto, na Trzech Przełęczach rzadziej, na odcinkach z przełęczami nawet 6-8 godzin od siebie.
W pensjonatach śpi się za darmo lub za niewielką kwotę (najdroższy pokój kosztował 700 rupii) pod warunkiem spożywania posiłków w przynależnej restauracji.
W niektórych wioskach (jak Namche Bazar czy Lukla) właściciele pensjonatów założyli związki, oferując noclegi według stałego cennika (w Namche Bazar 500 rupii od osoby za noc, w Lukli 500 rupii za pokój za noc). W pozostałych miejscach można negocjować. Im niżej tym skłonność właścicieli do negocjacji większa.
Pieniądze
Na trasie EBC są bankomaty w Luki i Namche Bazar. Można tu znaleźć również polecany Nabil Bank (o wypłatach z bankomatów w Nepalu przeczytasz więcej tutaj). Ale i ta usługa na wysokości kosztuje więcej. Niby prowizja taka sama (500 rupii), ale limit wypłaty ponad dwa razy mniejszy niż w Katmandu (maksymalnie 15 000 rupii).
W pensjonatach z bogactwem Internetu można płacić kartą, ale prowizja nawet 10% zwala z nóg.
Dal Bhat power 24 hour
Każdy z pensjonatów posiada własną restaurację. Menu nie różni się między nimi znacząco. Wraz z wysokością rosną tylko ceny.
Na śniadanie serwowane są tosty, tybetański chleb, omlety, naleśniki, owsianka, muesli (wszystko na mleku z proszku). Na lunch i kolację zjecie różne zupy (w tym zupę czosnkową), pierożki momo, smażony makaron chowmein, placek ziemniaczany, pieczone ziemniaki, smażony ryż (wszystko z dodatkiem jaja lub bez) oraz wszędobylski dal bhat – ryż, warzywa i sos z soczewicy. Przewagą tego ostatniego jest darmowa dokładka. Bezpieczna opcja dla zgłodniałych piechurów. Prowadziliśmy ranking dal bhat serwowanych w różnych pensjonatach. Im wyżej i im dłuższa wędrówka, tym smakował lepiej.
Są też opcje międzynarodowe – frytki, pasta z sosem pomidorowym, pizza, a na deser wynalazek wrap ze snicersem lub marsem. Nie próbowałam … Za to w kawiarniach można kupić zaskakująco dobre ciasta podawane w dużych kawałkach (idealne, żeby się podzielić przysmakiem i rachunkiem). Kosztują ok 500 rupii.
Na wagę złota w pensjonatach są termosy z gorącą wodą lub wybraną herbatą. Możecie złamać system zabierając ze sobą torebki herbaty. Dzbanek gorącej wody jest drogi. Nie tak drogi jednak jak termos miętowej herbaty.
Na czas trekkingu zostańcie lepiej wegetarianami. Buddyści nie zabijają zwierząt. Serwowane mięso musi być sprowadzane nawet z Katmandu. Nie brzmi to zbyt świeżo …
Woda
Butelkowana woda na trasie (w zależności od wysokości), kosztuje od 80 do 400 rupii. Dobrze sprawdzają się filtry (korzystałam z LifeStraw). Wodę można uzupełnić w każdym pensjonacie, strumieniu, jeziorze (pod warunkiem, że rury i źródła wody nie zamarzną). Dużo ludzi nadal używa tabletek oczyszczających. Pierwszy raz na trasie widziałam uzdatnianie wody przy wykorzystaniu lampki UV. Trzeba sprawdzić ten wynalazek, choć jego głównym minusem jest konieczność ładowania.
Prysznic
Prysznic na szlaku to luksus. W zależności od wysokości kosztuje mały majątek (w Lobuche nawet 700 rupii). Policzyłam, że nie myłam się 14 dni … No dobra, głowę umyłam 3 razy. Dobrze sprawdzają się mokre chustki 🙂
Ładowanie
W pokojach jest żarówka ale nie ma gniazdek. Za ładowanie trzeba płacić.
Darmowe ładowanie skończyło się powyżej Pangboche. Koszt ładowania telefonu lub pojedynczej baterii do aparatu to od 200 do 500 rupii. Naładowanie powerbanka w zależności od pojemności kosztuje nawet 1000 – 2000 rupii.
W trakcie całego trekkingu korzystałam tylko z darmowego ładowania. Potem wystarczył powerbank (8400 mAh) i dwie baterie do aparatu i gopro. Polecam na trekking zabrać baterię solarną.
Wifi
Na trasie Trzech Przełęczy sieć Ncell (za kartę SIM z 5GB na 30 dni zapłaciłam na lotnisku w Katmandu 800 rupii) łapie zasięg do wysokości Pangboche, a w drodze powrotnej pojawia się w okolicy Thame. Ponad tymi wioskami byłam odcięta od Internetu. Jak mi było z tym dobrze!
Pensjonaty korzystają z Internetu dostarczanego przez Everest Link. W wielu miejscach można wykupić jednodniowy dostęp za 800 rupii (1GB) lub 30 dniowy dostęp (10 GB za ok 2000 rupii lub 20 GB za ok 3000 rupii). Pensjonaty na szlaku często doliczają prowizję. Z Everest Link możecie korzystać we wszystkich domach, w których dostawcą WiFi jest Everest Link. Prędkość zależy od ilości osób podłączonych w danym momencie. Więcej informacji znajdziecie na stronie Everest Link.
Partnerzy na szlaku
Samotne przemierzanie gór mnie nie przeraża. Nawet wolę. Ale w Himalajach, gdzie dodatkowym zagrożeniem jest choroba wysokościowa, nie chciałam chodzić sama. Do tego podróżowanie w grupie jest tańsze.
Partnerów trekkingowych możecie znaleźć na stronie trekkingpartners.com. Sama skorzystałam i muszę przyznać, że mi się poszczęściło. Dziewczyna, z którą wędrowałam była fajna i w zbliżonej formie oraz zgarnęła po drodze weterana, który w poprzednim roku przeszedł Trzy Przełęcze.
Nawet jeśli podróżujecie sami nie trudno znaleźć innych piechurów z tym samym górskim planem. W Pensjonatach wszyscy gromadzą się przy rozpalonym piecu w sali jadalnej, a na trasie ciągle przewijają się Ci sami ludzie. W trakcie trekkingu do naszej grupy dołączył Szwajcar a pod koniec Hiszpanka. Fajnie się opijało sukces po skończonym trekkingu w tak rozrośniętym gronie.
Mam nadzieję, że te informacje pomogą Wam w organizacji i realizacji trekkingu przez Trzy Przełęcze. Zaglądajcie na bloga. Niedługo napiszę więcej o planie wędrówki, kosztach, liście rzeczy do zabrania oraz chorobie wysokościowej. Zostańcie ze mną. To be continent …
4 komentarze
Cześć,
dzięki za tak szczegółowy opis wyprawy, bardzo pomocny!
Wybieram się tą samą trasą w kwietniu tego roku i zastanawiam się, co z lotami – ile wcześniej rezerwowałaś? I co z powrotem, czy jest możliwość przesunięcia lotu, jeśli coś się zmieni na trasie? Czy może powrót bookowałaś już po zejściu z trasy?
Cześć,
bilety kupiłam we wrześniu na lot w listopadzie. Zależało mi na wcześniejszym zakupie, bo wtedy (2019 r.) tylko nieliczne pierwsze loty w ciągu dnia odlatywały z Katmandu, wszystkie późniejsze odlatywały już z Ramechhap. Plus im wcześniejszy lot, tym większe szanse, że nie zostanie odwołany 😉 Proponuję rezerwować pierwszą możliwą godzinę wylotu, nawet jeśli będzie to 6 rano 😉
Trekking skończyłam dwa dni wcześniej i bezkosztowo zmieniłam datę wylotu (ale dostępne były tylko późniejsze wyloty i samolot przez pogodę miał spore opóźnienie). Tylko nie mogę sobie przypomnieć, czy zmieniałam datę telefonicznie, czy w biurze w Lukli… Leciałam z Tara Air (czyli de facto Yeti).
Hej!
Dzięki wielkie za tak dokładny opis!
Mam pytanie odnośnie noclegów, czy rezerwowałas je wcześniej? Nie wiem czy w ogóle jest taka możliwość.. wspominałaś o braku miejsc w “sezonie”, stąd pytanie.
Pozdrawiam!
Kasia
Hej, nie rezerwowałam miejsc z wyprzedzeniem. W ogóle zastanawiam się, czy jest taka możliwość (może telefonicznie..). Ze znalezieniem noclegu na miejscu nie było większych problemów. Pamiętam tylko jeden polecany guesthouse, który był pełny. Ale w każdej wiosce są alternatywy. W poście ze szczegółowym planem wypisałam moje noclegi (część I tutaj: https://tobecontinent.com/trzy-przelecze-plan-trekkingu-czesc-i/). Większość polecam 🙂 Zazdro, że się wybierasz 🙂