The Wave to niesamowity pomnik historii naturalnej, miejsce tak nierealne jak fatamorgana na pustyni.
Podróżując po amerykańskim stanie Arizona wielokrotnie miałam wrażenie, że zaciera się granica między rzeczywistością a mirażem. Tamtejsza przyroda funduje nierealny, niemal halucynogenny spektakl kolorów i formacji. Takim właśnie dziełem natury jest fala – the Wave znajdująca się w rejonie Coyote Buttes North.
Fala na pustyni
Arizona jest jednym z najbardziej suchych stanów USA. Występują tu wysokie temperatury i rzadkie opady. Klimat zgrywa się z pustynnym krajobrazem. Wyschnięte kaniony, odsłonięte skalne formacje, drogi przecinające bezkresne pustynie, skamieniałe wydmy… Skamieniałe wydmy? Brzmi jak scenografia do remake’u Flinstonów. The Wave jest jednak niczym innym jak wydmą, której piasek zestalił się w piaskowiec ok 200 mln lat temu. Finalny kształt fali nadała erozja. To wspólne dzieło wody i wiatru jest wspaniałym pomnikiem historii naturalnej świata.
Teren plemienia Nawaho
The Wave jest miejscem tak nieziemskim, że z łatwością można by z niego zrobić maszynkę do zarabiania pieniędzy, tak jak to się stało z innymi pomnikami przyrody w Arizonie – Monument Valley czy Kanionem Antylopy. Do tych atrakcji prowadzą dobre drogi dojazdowe, na ich terenie znajdują się rozbudowane centra turystyczne i liczne sklepy z pamiątkami, turystom oferowane są opcje zwiedzania dostosowane do portfela a dzień w dzień przewalają się przez nie tłumy turystów. Dlaczego zatem the Wave nie jest jednym z punktów na mapie masowej turystyki? Odpowiedź jest dość trywialna. The Wave znajduje się poza terenem rezerwatu plemienia Nawaho.
Arizona ma największy udział terenów plemiennych w całych Stanach (ok 27% powierzchni) a Indianie skutecznie wykorzystują swoje tereny do prowadzenia działalności zarobkowej, od atrakcji turystycznych po kasyna. O ile turystyczne eksploatowanie zasobów naturalnych może wydawać się ekologicznie wątpliwe, jest to jedno z niewielu źródeł zarobków jakie pozostało rdzennej ludności. Co więcej, wykorzystanie zysków jest ściśle regulowane i może być przeznaczone wyłącznie na cele wspólne – utrzymanie infrastruktury, rozwój i edukację, czy programy socjalne. Mając na uwadze historię Stanów, ciężko w tym zakresie moralizować.
Atrakcja dla wybranych
Zupełnie inny system zarządzania panuje na terenach publicznych. Dzięki rządowym funduszom dużo większy nacisk kładzie się na zachowanie cudów natury w niezmienionej formie i wręcz ograniczenie czynników, które mogłyby temu przeciwdziałać. W przypadku formacji the Wave takim czynnikiem jak masowa turystyka. Dlatego dzienna liczba osób odwiedzająca to miejsce ograniczona jest liczbą zaledwie 20 pozwoleń, zakazane jest poruszanie się pojazdami na terenie parku, a na szlaku nie odnajdziesz wytworów cywilizacji (nie ma tutaj nie tylko sklepów z pamiątkami, ale również toalet czy oznaczeń trasy). Agencja federalna zarządzająca the Wave (BLM – Bureau of Land Management) wykonuje dobrą robotę w zachowaniu tego miejsca w jego naturalnym stanie. A raczej wykonywała … ale o tym na końcu.
Złożenie wniosku formalnie nie jest trudne. W zdobyciu pozwolenia kluczowe znaczenie odgrywa za to łut szczęścia. Przydział pozwoleń ma losowy charakter. Poniżej znajdziecie kilka informacji, które pozwolą zmaksymalizować wasze szanse.
Dla zorganizowanych – loteria internetowa
Połowa pozwoleń przydzielana jest w loterii internetowej 4 miesiące przed miesiącem, w którym chcecie podróżować. Jeżeli planujecie zobaczyć the Wave we wrześniu, zapisy na wrześniowe terminy są aktywne przez cały maj. Aplikacja dotyczy całej grupy podróżujących. Grupa może mieć maksymalnie 6 osób. Opłata za aplikację wynosi 5$ i jest bezzwrotna niezależnie od wyników loterii. W aplikacji można wskazać 3 różne daty w danym miesiącu. Nie warto być jednak chciwym. Można aplikować tylko raz w miesiącu a daną grupę można zgłosić tylko raz. Zakazane jest zgłaszanie tej samej grupy przez każdego jej członka z osobna. W przypadku wielu aplikacji na jedną grupę lub kilku aplikacji w danym miesiącu następuje dyskwalifikacja. Loteria odbywa się w pierwszym dniu kolejnego miesiąca. Wyniki komunikowane są drogą mailową. W przypadku wygranej w ciągu 14 dni należy wnieść opłatę za pozwolenie w wysokości 7$ za osobę.
Szanse na zdobycie pozwolenia w loterii internetowej wynoszą mniej niż 5%. W sezonie szanse są jeszcze mniejsze.
Link do loterii internetowej: https://www.blm.gov/az/paria/index.cfm?usearea=CB
Bingo, czyli loteria na miejscu
Statystycznie dużo większe szanse na zdobycie pozwolenia są w trakcie loterii, która odbywa się fizycznie w Grand Staircase Escalante National Monument Visitor Center w Kanab. Każdego dnia losowanych jest kolejne 10 pozwoleń na następny dzień. W 2013 r. na 10 dostępnych miejsc aplikowało średnio ok 50 osób. W sezonie liczba chętnych rosła do ponad 100 osób. Aktualnie zainteresowanie loterią jest znacznie większe a liczba aplikantów podwoiła się. Minusem fizycznej loterii jest konieczność osobistego stawienia się dzień przed planowanym terminem trekkingu. Z drugiej strony nie wymaga to planowania całego wyjazdu pod konkretny termin wylosowany w loterii internetowej.
W okresie najwyższej popularności od 15 marca do 15 listopada zezwolenia wydawane są w każdym dniu tygodnia prócz świąt narodowych. Poza tym okresem loteria odbywa się tylko w dniach roboczych (pozwolenia na weekend i poniedziałek wydawane są w piątki).
Od 8:00 do 9:00 trwa wypełnianie wniosków. Losowanie rozpoczyna się o 9 rano. Podobnie jak w loterii internetowej składana jest jedna aplikacja na całą grupę. Każda grupa otrzymuje numerek. Kule z przypisanym numerkiem wrzucane są do maszyny losującej. Numery losowane są do momentu wyczerpania miejsc. Cały proces przypomina bingo i jest równie ekscytujący co the Wave. Po wylosowaniu kuli z naszym numerem czuliśmy się jakbyśmy wygrali w lotto. Aż cisnął się na usta okrzyk BINGO! Nasza grupa została wylosowana jako druga w kolejności. Bezczelnie zagarnęliśmy 5 pozwoleń. Nasze okrzyki radości przeplatały się z westchnieniami rozczarowania. A po ogłoszeniu wielkości naszej grupy zapanowała niezręczna cisza. Do rozlosowania pozostały już tylko 3 miejsca…
Zwycięzcy zostają po losowaniu w celu wniesienia opłaty, która wynosi, tak jak w przypadku loterii internetowej, 7$ za osobę. Odbywa się również briefing, na którym przekazywane są informacje dotyczące stanu dróg dojazdowych, trudności szlaku, orientacji w ternie oraz przewidywanej pogody. Na cały proces trzeba przeznaczyć ok 2h.
Jak zmaksymalizować swoje szanse?
Spróbuj poza sezonem
Najmniej osób aplikuje poza sezonem od grudnia do lutego. Pamiętajcie, że jest to środek zimy, a pokrywa śnieżna nie tylko utrudnia trekking i ogranicza możliwości fotograficzne, ale przede wszystkim komplikuje orientację w terenie. Ale nawet sezonie można wybrać mniej oblegane miesiące (lipiec i sierpień). Co ciekawe liczba aplikantów waha się również jeśli chodzi o dni tygodnia. Statystycznie najmniej osób aplikuje w niedziele.
Piątek, piąteczek, piątunio
W zimie warto aplikować w piątek. Wówczas loteria przeprowadzana jest na cały weekend i poniedziałek, co znacząco zwiększa szanse na zdobycie pozwolenia. Liczba aplikantów jest większa niż normalnie, ale nie na tyle, by zniwelować przewagę losowania na trzy dni.
Trekking solo
O niebezpieczeństwach czyhających na samodzielnych podróżników można by się rozpisywać. W tym przypadku indywidualne zarejestrowanie się ma sens. Jako, że do loterii trzeba zarejestrować całą grupę, szanse na wylosowanie w ostatnim rzucie wieloosobowej grupy są spore. Jeśli będzie brakować miejsc dla wszystkich jej członków, a grupa nie będzie chciała się rozdzielić, wówczas losowana jest kolejna aplikacja. I tak do skutku. Jeśli zostanie jedno miejsce, szanse że zostanie wylosowana aplikacja osoby podróżującej samodzielnie znacząco rosną.
Bądź na czas
Mimo, że the Wave znajduje się w stanie Arizona, jednak centrum turystyczne, w którym odbywa się loteria ma siedzibę w stanie Utah. Jeżeli przybywacie z Arizony (godzina do tyłu) pamiętajcie o przestawieniu zegarków inaczej pojawicie się na czas by pogratulować zwycięzcom.
Unikaj długich weekendów
Szokująca informacja. Amerykanie również podróżują. Dlatego unikajcie długich weekendów, zwłaszcza w okolicy Święta Niepodległości, Święta Dziękczynienia czy Bożego Narodzenia.
Dojazd do szlaku
Szlak nie zaczyna się przy centrum turystycznym, w którym odbywa się losowanie. Do szlaku należy dojechać własnym autem (nie ma transportu publicznego). We wrześniu nie mieliśmy problemu z dojazdem autem z napędem na dwa koła. Do wyboru są dwie drogi, których przejezdność zależy od warunków atmosferycznych. Droga główna to House Rock Valley Road. W przypadku, gdy północny odcinek (od strony Kanab) jest nieprzejezdny, do początku szlaku można dojechać z drugiej strony, od autostrady 89A. Stosowne wskazówki przekazywane są przez strażników w centrum turystycznym. Auto zostawia się na wyznaczonym parkingu a cały szlak pokonuje się pieszo.
Przebieg Szlaku
Do the Waive można dojść szlakiem Wire Pass Trailhead. Długość szlaku wynosi 6,4 mil w obie strony (ok 10 km). Przejście szlaku w jedną stronę zajmuje ok 2-3h. Szlak nie jest technicznie trudny, jednak ze względu na brak oznaczeń oraz przypadki zaginięcia turystów, należy uznać, że trasa jest wymagająca. Największą trudność sprawia orientacja w terenie.
Większość trasy nie jest osłonięta i przebiega na powierzchni skał. Dlatego warto wyruszyć wcześniej, zadbać o odpowiednią ilość wody i ochronę przed słońcem.
Orientacja w terenie
Wraz z pozwoleniem otrzymujesz ulotkę z mapą i wskazówkami dotyczące orientacji w terenie. Mapa jest bardzo przydatna, gdyż szlak nie jest oznakowany. Zgodnie z hasłem na ulotce „Expect the Wild!”.
Szlak można podzielić na dwie części. Pierwsza dość płaska to trasa przez zagajnik. Ta część nie jest trudna, gdyż turyści dzień w dzień przydeptują tę samą drogę. Po wdrapaniu się na skały trudność szlaku rośnie, gdyż nie ma wytyczonego szlaku. Należy ustawić azymut na wskazaną na mapie formację (alternatywnie można użyć gpsa, gdyż mapa zawiera odpowiednie koordynaty) i wybrać najprostszą drogę. W niektórych miejscach na skałach odnalezienie właściwej drogi bywa trudne, zwłaszcza w drodze powrotnej. Wracając w pośpiechu przed nadciągającą burzą skierowaliśmy się na złe zejście ze skał. Na szczęście, z góry było widać szlak wytyczony w krzakach, więc poza technicznie trudniejszym zejściem nie mieliśmy problemu z odnalezieniem drogi.
Nie tylko fala
Na miejscu możecie spędzić nieograniczoną ilość czasu, ale pamiętajcie o zarezerwowaniu co najmniej 2h na zejście oraz o zmiennych warunkach atmosferycznych. Oprócz the Wave w okolicy można podziwiać też inne skalne formacje. W skałach można znaleźć też prehistoryczne ślady roślin i kości. Taki naturalny Jurassic Park.
Nocleg
W pobliżu szlaku znajdują się dwa campingi. Stateline Campground znajduje się 1 mile na południe od White Pass Trailhead a White House Campground 2 mile na południe od Paria Contract Station. Na szlaku nie można biwakować. Pozwolenie za szybą samochodu służy kontroli, czy wszyscy opuścili teren parku przed zmrokiem. Pamiętajcie, że na większości obszarów BLM, poza obszarami specjalnej ochrony, jak the Wave, można biwakować na dziko.
Czy uda się zachować unikalność the Wave?
Do tej pory BLM wykonywała dobrą robotę w zachowaniu unikalności i niezmienionej formy the Wave. W maju 2019 agencja rozpoczęła jednak konsultacje publiczne w sprawie zwiększania liczby wydawanych pozwoleń z 20 do 96 …
Popyt nakręca podaż. Ta zasada wydaje się rządzić każdą dziedziną gospodarki. Nie inaczej jest z turystyką. W ostatnich 5 latach liczba aplikacji na trekking do the Wave znacząco wzrosła. Na 10 miejsc dostępnych w loterii internetowej w szczytowych miesiącach aplikuje nawet ponad 1.500 osób. W samym 2018 r. łącznie aplikowało 168.000 osób na 7.300 pozwoleń. Bilans jest okrutny. Zaledwie 4,3% aplikujących udaje się zdobyć pozwolenie. Według BLM zwiększenie liczby wydawanych zezwoleń miałoby na celu wprowadzenie kilku udogodnień na ternie parku narodowego – polepszenie parkingu i budowę toalet oraz poprawę bezpieczeństwa na szlaku.
Dla osób, którym udało się zobaczyć the Wave przy aktualnym rygorystycznym systemie wydawania pozwoleń, jest to kontrowersyjna decyzja. O unikalności tego miejsca świadczy nie tylko nieziemski kształt formacji i powalająca paleta barw, ale również jego dzikość i niedostępność. Już samo dojście do the Wave jest swego rodzaju przygodą. Można się poczuć jak Indiana Jones na tropie Zaginionej Arki. Miejsce jest niezadeptane, innych posiadaczy pozwoleń praktycznie się nie zauważa. W pobliżu nie ma zabudowań, ruchu ulicznego, hałasu cywilizacji. The Wave jest rajem dla podróżników i fotografów. Niewiele takich miejsc pozostało na świecie. I patrząc na aktualną politykę USA niewiele takich miejsc pozostanie. Dlatego prawie 5-krotne zwiększenie liczby wydawanych pozwoleń na the Wave niepokoi. Czy uda się zachować the Wave w niezmienionym stanie? Czy pozostanie unikalnym miejscem na mapie świata? Z niecierpliwością wyczekuję wyników publicznej debaty na ten temat.
Wy również możecie się wypowiedzieć. Oprócz spotkań BLM zachęca do komentowania sprawy drogą mailową na adres: blm_az_vcnm_pcvc_comments@blm.gov (w temacie maila należy wpisać “Paria Canyon–Vermilion Cliffs Comments”).
Więcej informacji znajdziecie na stronie BLM.